×

"COLLIDE" - Gail McHugh




Emily właśnie kończy college. Zaraz po tym, na powitanie dorosłości, dostaje od losu cios poniżej pasa - umiera jej matka. To bardzo ciężki okres w życiu dziewczyny. Gdyby nie wsparcie jej chłopka Dillona, któremu wiele zawdzięcza, nie ruszyła by z miejsca tak szybko. Przeprowadza się do Nowego Jorku, gdzie zamierza rozpocząć nowe życie.

To właśnie tam poznaje Gavin'a. Już od pierwszego momentu, gdy na siebie spojrzeli, w powietrzu wyczuć się dało namiętność.


Był seksowny, zakazany, niebezpieczny, zdecydowanie facet do łóżka - a ona o tym wiedziała.


Emily odrzuca wszelkie myśli o tym mężczyźnie. Przecież kocha Dillona. Jednak ten po pewnym czasie zaczyna coraz częściej ukazywać swoje prawdziwe oblicze.. 
Dziewczyna jest rozdarta między lojalnością do dotychczasowego partnera, a nadzwyczajną atrakcyjnością i namiętnością Gavin'a, którego wizerunek playboya to jedynie maska, za którą kryje się bolesna przeszłość.


Samo patrzenie na nią bolało tak, że nie mógł się skupić na żadnym konkretnym szczególe jej postaci. Sycił oczy jej wspaniałą figurą. Mógłby umrzeć szczęśliwy, wspominając wygląd jej kasztanowych włosów... 


Emily musi podjąć decyzję. Tylko pytanie brzmi: czy wybierze wdzięczność za pomoc w przeszłości, którą ofiarował jej Dillon, czy może pójdzie za głosem serca, który prowadzi ją do Gavin'a?



* * * *


Collide to zdecydowanie książka, którą chce się czytać. Historia, która nie jest jakoś zbytnio wyszukana, mimo wszystko nas wciąga. Opleciona prostym językiem powieść wywołuje wiele emocji. 

Na pochwałę zasługują kreacje bohaterów. 
Emily z czasem jest wręcz irytująca. Coś postanawia, ale jednak zmienia zdanie. Zbyt ulega manipulacjom i kieruje się wdzięcznością. 
Natomiast Gavin to typowy ideał. Nic dziwnego, że każda do niego lgnęła. To także nie pierwsza męska postać w literaturze, która z pozoru wydaje się playboyem, a wnętrze ma wrażliwe. Jednak kreacja tej postaci nie okazała się porażką, wręcz przeciwnie, wywołała u mnie ciepłe odczucia.
Co do Dillona, choć na początku mnie śmieszył, później miałam ochotę kopnąć go w tyłek.

Nie zabrakło także akcji, która w szczególności widoczna jest bliżej zakończenia książki. Spodziewałam się happy end'u, ale na niego jeszcze za wcześnie. Rozwiązanie zastosowane przez autorkę jest jak najbardziej zadowalające. 

Niespodzianka na sam koniec. Początek drugiego tomu! A to oznacza, że dano nam kawałek dalszej historii, byśmy zgłodnieli ciągu dalszego i chcieli więcej. No i cóż... Zadziałało. ;)


Teraz nie pozostaje nam nic innego, jak czekać na wrześniową premierę drugiego tomu jakim jest "PULSE"

Jeśli jeszcze nie zapoznaliście się z tą lekturą, to nie ma się nad czym zastanawiać. 
Wierzcie mi - chcecie ją przeczytać. Nie potrzebujemy historii z kosmosu, aby dać ponieść się emocjom.


A na podsumowanie cytat, który urzekł każdy skrawek mojej duszy:
Gdybyś mi powiedziała w dniu, kiedy się poznaliśmy, że złamiesz mi serce i że miną dni, miesiące, nawet lata, a ból nie przeminie, i tak bym się w tobie zakochał. 


Moja ocena:
7/10 

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu AKURAT!



METRYCZKA:
Autor: Gail McHugh
Tytuł oryginału: Collide
Data wydania:  17 czerwca 2015
Liczba stron: 368
Wydawnictwo: AKURAT

Kategoria: romans
Cena: 34,90 zł

10 komentarzy:

  1. Ta książka to jak najbardziej lektura dla mnie ;) Muszę ją przeczytać, zanim ukarze się kontynuacja. A okładka, a właściwie osoba na tej okładce hmm... seksowna ;P
    http://czytelnicze-turbulencje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie polecam, na pewno Ci się spodoba :) do premiery drugiego tomu jeszcze trochę czasu, więc spokojnie zdążysz wszystko nadrobić :D

      Usuń
  2. Podobała mi się ta książka, oceniam podobnie i czekam niecierpliwie na 2 tom :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również :D dobrze, że nie musimy czekać roku :P

      Usuń
  3. A mnie się NIE PODOBAŁA... Dla zainteresowanych link do mojej recenzji. Wspaniałe jest to, że każdy ma inne zdanie i inny gust ;) Dla mnie ta historia była po prostu zbyt oczywista i schematyczna.

    http://kto-czyta-nie-pyta.blog.pl/2015/07/19/collide-gail-mchugh-czyli-opowiesc-o-jednej-dziewczynie-i-dwoch-adoratorach/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ oczywiście! Dobrze, że książki podobają się jednym a innym nie. Z ciekawością zajrzę do Ciebie ;)

      Usuń
  4. A ja z kolei miałam mieszane uczucia co do "Collide". Początkowo mnie irytowała schematyczność fabuły i wyidealizowanie Gavina, ale potem historia mnie zainteresowała i wciągnęłam się na dobre. Teraz też czekam z niecierpliwością na drugą część. Mam nadzieję, że Emily nie wróci już do Dillona :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sięgając po "Collide" spodziewałam się, tak jak mówisz, schematyczności. Jednak coś mi mówiło, że może jednak mnie zaskoczy chociażby zakończeniem... ;) No i narobiło smaka na dalszy ciąg. Oj nie, tylko nie Dillon! :P Choć mam wrażenie, że on coś jeszcze wymyśli.

      Usuń
  5. :D do Moniki pisałam o Dillonie, że "już dawno kopnęłabym go w tyłek" (a może zamiast tyłek użyłam innego słówka? ) haha :D mamy podobne odczucia. Książka świetna, czekam już na kontynuację, bo zakończenie mnie dobiło :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, no popatrz! Oczywiście, że trzeba go kopnąć :D Nie pozostaje nam nic innego jak czekać.. Zakończenie jest ciekawe, bo niby nie daje nadziei i zarazem zostawia jej płomyk, że jest szansa na happy end.. No i pewnie tak będzie ;)

      Usuń

Witaj!

Podziel się z Nami tym co myślisz. Pozostaw swój ślad! :)

Dziękujemy,
Załoga Books&Culture

Copyright © 2016 Books&Culture , Blogger