"Pacjentka z sali numer 7" – Baptiste Beaulieu
Choroba.
Niekiedy zaczyna się zwykłym przeziębieniem i na tym samym kończy. W innych
przypadkach to dopiero początek. Z czegoś tak ”małego” generuje się coś ”wielkiego”
i bardziej poważnego. Wtedy człowiek trafia do miejsca, gdzie toczy się wyścig
z czasem.
Szpital. Miejsce, w którym świt budzi i daje nowe
życie, a mrok nocy skutecznie je pochłania wywołując prostą linię biegnącą po
aparaturze - śmierć…
Lekarze,
którzy muszą mieć serce ze stali… Czy aby na pewno? Człowiek to człowiek. Każdy
ma jakiekolwiek uczucia, nawet jeśli widzisz ich nieporuszone, kamienne wyrazy
twarzy mówiące najgorszy werdykt…
"Pacjentka z sali numer 7" to książka o ludzkiej egzystencji. O życiu, które pomimo miłości drzemiącej w każdym z nas, przyjaźni dodającej nam otuchy, szczęściu, radości, śmiechu, jest jednocześnie pełne bólu, cierpienia, łez, strachu, bezradności i na końcu mety - spokoju, które wypełnia się śmiercią...
Życie to dar. Łatwo o tym zapomnieć. Czujesz ciepło na twarzy? Czujesz, jak promienie prześlizgują ci się przez palce? Czujesz, więc żyjesz. Nie zapominaj o tym.
”Pacjentka
z sali numer 7” to historie wielu, przeróżnych
przypadków medycznych, które dotknęły ludzi takich jak my. Zbiór opowieści utrzymujących pacjentów przy
życiu… szczególnie jedną, tytułową pacjentkę zwaną jako Kobieta Ognisty Ptak. To pięćdziesięcioletnia kobieta, która jest
jak tykająca bomba, nie wie kiedy skończy się jej kres… Nie ma pewności czy to
już dziś, jutro, pojutrze? Jedno jest pewne: każda minuta jest dla niej na wagę
złota. Dwudziestosiedmioletni lekarz stara się utrzymać ją przy życiu, by mogła
zobaczyć jeszcze swojego syna, który został chwilowo uziemiony poprzez niespodziewany
wybuch wulkanu.
Miłość wywołuje miłość. Wdzięczność wywołuje wdzięczność. Obojętność wywołuje obojętność. Zrozumiałem, że nigdy nie wiadomo, dlaczego ludzie są tacy, jacy są. (…) Wszyscy mamy miliony powodów, żeby gniewać się na tych, których kochamy. I pewnie równie wiele okazji, aby im wybaczyć.
Sięgając po tą pozycję oczekiwałam czegoś innego,
niż to co dostałam. Spodziewałam się … no właśnie, czego ?
Przede wszystkim zaczęło się w porządku, jednak po 29 stronie… Zamarłam z wrażenia.. Zatkało mnie..
Przede wszystkim zaczęło się w porządku, jednak po 29 stronie… Zamarłam z wrażenia.. Zatkało mnie..
Natykam się na jeden z
wielu przypadków opisanych w tej książce, tym razem Berty, która cierpi na
zaparcia. Czytam:
”Lewatywa/masaż brzucha/ usuwanie stolca palcem”.
"Raz ona. Raz ja.
Usuwamy dwa i pół kilograma stolca.
Tyle, ile waży wcześniak."
I chwilę później…
"Człowiek się chełpi, stawia się na piedestale,
ale jest tylko rurą, która napełnia się górą, a opróżnia dołem."
I znowu …
"Nie zapominaj, że jesteś tylko rurą." .... Z widzenia medycznego jestem rurą. Okej. Dobra.
Niby taka normalna, naturalna rzecz dotycząca każdego
człowieka ale jednak szokująca i zniechęcająca, aby sięgać po więcej. Od tego
momentu, czytanie przychodziło mi z trudem. Styl autora jakoś specjalnie także mnie nie
zachwycił. Czytając, nie płakałam, nie śmiałam się, nie stresowałam się.
Nic a nic. Zamiast tego od czasu do czasu rzuciłam gorzki uśmiech i delikatne wzruszenie. To książka,którą czytałam dosyć spokojnie. Ukazuje ona dokładnie, bardzo dokładnie każdy kawałek choroby a także ludzkiego i lekarskiego zachowania. Dla ludzi zbyt emocjonalnych - niewskazana. Można by powiedzieć, że w każdym przypadku obnażają przed nami swoje słabości, lęki. To nie jest tak, że nie zostałam wciągnięta a ludzkie problemy ukazane tutaj w sposób niecukierkowy ( a nie jak to w telewizji bywa, że lekarki chodzą na szpilkach i wszystko jest "cacy"), mnie przerażają. Nie do końca przypadł mi sposób w jaki próbował przedstawić to Baptiste Beaulieu. Mógł uchwycić to lepiej.
- Ona nie żyje.- Słucham?
Na okładce widnieją słowa, że to książka, która śmieszy - nie, mnie nie śmieszy. Nie potrafiłam wczuć się w te "śmieszne słowa", które powinny wywołać u mnie śmiech. Porównania z punktu widzenia medycyny też do mnie nie przemawiają. Nie zachwycam się tą
książką, jak większość czytelników. Nie skradła ona mojego serca na tyle, by zapamiętać ją na dłużej. Być może nie
dojrzałam do niej i powinnam wrócić za jakiś czas. Lecz dobrze wiem, co dzieje
się po przekroczeniu progu szpitala, bo ten teren jest mi świetnie znany, prawie jak drugi, letni dom. Byłam tam nie raz i niejedno widziałam na oczy. Sama zaś wiele przeszłam. Wiem co to znaczy ból, cierpienie itd. Szpital to głównie nieprzyjemne rzeczy, w końcu nawet przypadki są
beznadziejnie nieprzyjemne. Nie spisuję też tej książki na straty, bo oprócz tego co wyżej, autor Baptiste Beaulieu próbował pokazać jako to wszystko wygląda od wewnątrz. Znalazłam tutaj kilka ciekawych przypadków, kilkanaście cudnych cytatów. Jako kilkakrotna pacjentka sądzę, że jest to przeciętna pozycja.
Mam cichą nadzieję, że jednak kogoś ta książka rozśmieszyła, dała nadzieję i wiarę w lepsze jutro a także napełniła pełnią i walką o życie.
Do tej książki należy podejść indywidualnie, gdyż takie pozycje jak te odbieramy bardzo osobiście, każdy na swój sposób. Ja zaś nie jestem pewna czy przełamię barierę aby sięgnąć po kolejny tom.. Decyzja należy do was czy chcecie sięgnąć po tę lekturę, moi drodzy Czytelnicy.
Z życiem nigdy nie ma problemu.Toczy się.By czynić cuda z najdrobniejszych rzeczy.Toczy się.
Za przeczytanie książki dziękuję Wydawnictwu Amber!
MOJA OCENA:
= 5/ 4 / 10
METRYCZKA:
Tytuł: "Pacjentka z sali numer 7"
Autor: Baptiste Beaulieu
Ilość stron: 304
Cena: 34, 80 zł
Wydawnictwo: Amber
Gatunek: Proza Światowa
Niedawno czytałam nową książkę autora- "Już nigdy Pan nie będzie smutny"- i bardzo przypadła mi do gustu, ta jeszcze przede mną;) Szkoda, że zasłużyła jedynie na 5 :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę się zapoznać z Twoją dokładniejszą recenzją jego nowej książki. Póki co.. nie jestem pewna czy mam ochotę sięgać po kolejną książkę tego autora. Jednak może kiedyś ulegnie to zmianie. Muszę od tego "odetchnąć". :P
UsuńW takim razie czekam, aż sama przeczytasz tą pozycję i podzielisz się ze mną swoimi odczuciami. Niestety, ja tego nie poczułam jak większość czytelników, stąd =5/4. Kto wie, może Ty będziesz nią oczarowana? :)
Ściskam! :)
Mnie ta pozycja jakoś do gustu nie przypadła..
OdpowiedzUsuńZ mojej opinii wynika, że również nie za bardzo. Jednak za kilka przypadków opisanych w książce, które były lepsze od ukazania przypadku Berty i jej zaparć a także pięknych, wyszukanych perełek hmm... zwanych cytatami :D byłam skłonna nie postawić oceny 3, lecz =5/4 na tzw. szynach. :)
UsuńSłyszałam o niej raczej dobre opinie.W taki razie muszę się sama przekonać :3
OdpowiedzUsuńTak, większość czytelników jest tą pozycją zachwycona... Ja zaś oceniam ją na +4/=5, czyli przeciętna.
UsuńPodziel się swoją opinią na temat tej książki, jeśli już ją przeczytasz.
Miłego dnia! :)
Jestem świeżo po "Zorkowni" i chyba temat lekarzy i szpitali mam na chwilę obecną wyczerpany... Mimo to dziękuję za zwrócenie uwagi na tę książkę, może kiedyś...:)
OdpowiedzUsuń"Zorkownia" nadal przede mną. Liczę, że będzie ona tysiąc razy lepsza niż "Pacjentka z sali numer 7". Jakie są Twoje odczucia po niej ? :)
UsuńNie ma za co dziękować, w końcu jesteśmy tutaj aby zachęcać do czytania. Choć zdarzają się skrajne przypadki, gdzie nie polecamy albo decyzja należy do Czytelników.
Pozdrawiam cieplutko! ;)
Nie czytałam tej książki "Pacjentka...", ale "Zorkownię" polecam... czytałam niedawno i książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie, ale ostrzegam to bardzo trudna publikacja... ale w moich nowych nabytkach pojawiła się najnowsza powieść B. Beaulieu... mam nadzieję, że zrobi na mnie wrażenie :)
UsuńKsiążkę zupełnie niedawno kupiłam i czeka na swoją kolej do przeczytania. Az jestem ciekawa jakie na mnie zrobi wrażenie.
OdpowiedzUsuńW takim razie życzę udanej lektury. Również jestem ciekawa Twoich wrażeń.
UsuńŚciskam! :)
Wiesz, jakoś szczególnie mnie nie ciągnie... Na razie się wstrzymam :(
OdpowiedzUsuńZresztą, ostatnio powróciłam do znanych mi lektur Anny Łaciny! Uwielbiam jej powieści! Tobie też je polecam!
Nie czytałam chyba nic tej autorki... możliwe, że sięgnę i ja. Dzięki! :)
Usuń